Wpisy

Urodził się w roku 1947 na terenie toru wyścigowego Służewiec w bloku przy magazynie zbożowym, dlatego można nazwać go jednym z ostatnich autochtonów.

Ojciec Witolda Sikorskiego był przedwojennym jeźdźcem wyścigowym, jeździł głównie wyścigi płotowo – przeszkodowe do roku 1956, gdy podczas naskakiwania konia na torze wyścigowym doznał bardzo poważnej kontuzji (tydzień leżał w szpitalu bez przytomności). Na torze mieszkał do roku 1961, po czym przeprowadził się na Ochotę do budynku wybudowanego przez PTWK.

W roku 1969 rozpoczął studia na wydziale zootechnicznym SGGW w Warszawie, będąc stypendystą PTWK.

Praktyki studenckie odbywał w Skrzydlowie i Pępowie. Po ukończeniu studiów z tytułem inżyniera, rozpoczął prace w PTWK, jako aspirant trenerski, jednocześnie przechodząc wszystkie, stanowiska pracy związane z zawodem (szpital, dział selekcji, stajnie, praca w czasie mitingu na celowniku), odbył 3 miesięczny staż w byłym ZSSR na rosyjskich torach wyścigowych i instytutach naukowych związanych z końmi. W tym czasie z powrotem zamieszkał na torze.

Z braku perspektywy otrzymania pracy jako trenera na służewieckim torze przeszedł do pracy na krótko do Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej, a później pracował jako doradca rolniczy w gminie Konstancin-Jeziorna i następnie jako pracownik w urzędzie gminy, aż do przejścia na emeryturę.

Po przemianach ustrojowych jakie zaszły w Polsce, włączył się w nurt tworzenia wyścigów na nowych zasadach. Był jednym z kilku osób, które wskrzeszały wyścigi płotowe na Służewcu, opracowywał plan gonitw dla tej grupy koni, zdał egzamin trenerski (przed kolegą z którym pracował uprzednio), prowadził dorywczo małą stajnię wyścigową, w której biegały konie mojej własności. W tym czasie odwiedził wiele europejskich torów wyścigowych w; Czechach, na Słowacji, we Francji, Włoszech.

Od około roku 2000 współpracował z trenerami i właścicielami czeskimi, w sprawach zakupów przez nich polskich koni do gonitw przeszkodowych. Mając rozległa wiedzę w tej sprawie postanowił napisać książkę o koniach polskiej hodowli biorących udział w gonitwach płotowo – przeszkodowych, trenowanych przez czeskich trenerów, a kanwą była sławna gonitwa Velka Pardubicka. W jego zamiarach jest również dokładny opis życia w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w służewieckiej enklawie ludzi (wymienić ich z nazwiska), którzy tworzyli historie toru.  


Publikacje w PCBJ:


Związany ze służewieckim torem wyścigowym od lat dziecięcych. Był chłopcem stajennym, kierownikiem stajen wyścigowych, handicaperem, sędzią na celowniku, kierownikiem działu selekcji, przewodniczącym komisji technicznej i odwoławczej, wieloletnim komentatorem.

Zdjęcie autorstwa Piotra Dzięciołowskiego.

Źródło: „Świat wyścigów” (2022) – Piotr Dzięciołowski.


Publikacje w PCBJ:

Dr hab. Ewa Szarska jest kierownikiem Pracowni Fizjologii Stosowanej Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii. Od wielu lat zajmuje się zagadnieniami związanymi z fizjologią wysiłku i treningiem koni. Wydala między innymi „Vademécum rajdowca” (Agencja Reklamowa CREX 1998 r.), które było pierwszą polską książką o dyscyplinie rajdów i treningu koni rajdowych oraz „Badania laboratoryjne w treningu koni” (Agencja Reklamowa CREX 1999 r.), w których wykazuje celowość kontroli stanu zdrowia i wydolności konia wyczynowego na podstawie zmian wartości parametrów krwi. W latach 1992-2002 była przewodniczącą Komisji Konnych Rajdów Długodystansowych PZJ. Jest sędzią międzynarodowym w dyscyplinie rajdów


Publikacje w PCBJ:

Absolwent scenariopisarstwa w łódzkiej szkole filmowej.

Studiował także scenariopisarstwo i dramaturgię na FAMU w Pradze.

Zwycięzca polskiej edycji międzynarodowego konkursu scenariuszowego Hartley – Merrill za scenariusz „Skrzywdzeni”, Wcześniej wyróżniony w tym konkursie za scenariusz „Zakładnicy”.

Wykładowca w AMA Film Academy i Studium literacko – artystycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.


Publikacje w PCBJ:

Barbara Seidel urodziła się w Ratowicach nieopodal Wrocławia w 1950 roku, gdzie rodzina jej matki, Szczepańscy, osiadła po przyjeździe z zsyłki, z Kazachstanu. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Ratowicach i liceum ogólnokształcącego w Oławie, podjęła studia na Wydziale Budownictwa Politechniki Wrocławskiej, które ukończyła w 1974 roku. Pracę zawodową w budownictwie, a następnie w turystyce zakończyła w 2001 roku.

Zainteresowanie rodziną, jej losami, i historią miejsc pochodzenia przodków zaowocowało powstaniem zbiorów fotografii, pamiątek i prac prezentujących losy mocno rozgałęzionych rodzin Szczepańskich, Muszyńskich, Englów i innych z nimi spokrewnionych lub spowinowaconych.


Publikacje w PCBJ:

Hipolog, który odtwarzał hodowlę koni w Polsce po I i II wojnie światowej.

Urodził się 12 marca 1892 roku w Warszawie. Był synem Adolfa Wiktora (1859-1908) inżyniera oraz kierownika warszawskiej stacji filtrów i Heleny z Malczów (1863-1941). Po ukończeniu gimnazjum studiował na Kursach Przemysłowo-Rolniczych Józefa Mikułowskiego-Pomorskiego i w Wyższej Szkole Rolniczej, którą ukończył w 1916 roku. Od wczesnej młodości fascynowały go konie.

W czasie studiów zwiedził wiele stadnin w kraju i za granicą. W latach 1916-18 pracował jako inspektor Sekcji Chowu Koni Centralnego Towarzystwa Rolniczego, a w 1919 roku został inspektorem technicznym w Zarządzie Stadnin Państwowych, gdzie przyczynił się do odbudowy stadniny w Janowie Podlaskim oraz do założenia stadnin: w Racocie oraz w Kozienicach.

W latach 1921-30 był zastępcą komisarza, a następnie komisarzem do spraw rewindykacji koni. Przez dwa lata pracował jako naczelnik Wydziału Hodowli Koni w Ministerstwie Rolnictwa, a następnie przeszedł do Towarzystwa Zachęty do Hodowli Koni w Polsce, gdzie m.in. zajmował się importem koni wyścigowych, stając się międzynarodowym ekspertem w dziedzinie koni wyścigowych. Dzięki sprowadzonym wówczas zwierzętom powstały potem dwie nowe polskie rasy – koń sokólski i oszmiański.

Podczas okupacji niemieckiej starał się o zabezpieczenie i zachowanie nieczynnego wówczas toru wyścigowego na Służewcu w Warszawie. Po 1945 r. zajmował się odnalezieniem rozproszonych koni wyścigowych i przygotowaniem do rozpoczęcia wyścigów konnych w Lublinie i Warszawie. Zabezpieczał konie hodowlane, organizował stadniny państwowe, zajmował się rewindykacją koni z Niemiec. Został naczelnikiem Wydziału Hodowli Koni w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych, brał również udział w organizowaniu struktury Państwowych Zakładów Hodowli Koni. Kierował hodowlą państwową aż do przejścia na emeryturę w 1960 roku. W latach 1959-72 pracował w Państwowych Torach Wyścigów Konnych m.in. jako członek komisji technicznej. Ogłosił wiele artykułów na tematy hipologiczne. Został odznaczony Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Krzyżem Zasługi. W małżeństwie ze Stefanią z Hamanów (1890-1972) miał dwóch synów: Piotra (1918-1944) lotnika i żołnierza AK, rozstrzelanego przez Niemców i Stanisława Kazimierza (1920-1960), skrzypka. Brał czynny udział w życiu parafii Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, w 1957 roku był Prezesem Synodu tegoż Kościoła. Zmarł 5 marca 1982 r. w Warszawie, pochowany został na cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie.

Źródło: polenausfreierwahl.de [Na podstawie: Polski Słownik Biograficzny, biogram S.G. Schucha autorstwa Lesława Kukawskiego; Stanisław Werner, Korzenie, Warszawa 2002]


Publikacje w PCBJ:

Ur. 07.09.1948 w Poznaniu. Ojciec Edward mama Maria Urszula z domu Wojciechowska.

Szkoła podstawowa Poznań, Lipnica koło Otworowa, Jarocin.

Liceum ogólnokształcące Jarocin, Poznań matura „Marcinek” 1966.

Studia: Wyższa Szkoła Wojsk Zmechanizowanych Wrocław, Katolicki Uniwersytet Lubelski Wydział Historii Sztuki.

W latach 1973-1976 dowódca Kompanii Wart Honorowych WP

Korzenie rodzinne:

Feliks Sieradzki szwoleżer 3 kompanii 3 szwadronu (Somossiera) zakończył służbę w stopniu wachmistrza (maréchal de logis).

Jan Sieradzki kirasjer unterofficer cesarskiego oddziału gwardii w Poczdamie 1910-1912.

Ignacy Kowalczewski – wuj, beliniak ostatni dca. Wielkopolskiej Brygady Kawalerii.

Osobiste doświadczenia:

1966 Praca stajennego w Zakładzie Treningowym Koni Eksportowych Poznań – Wola.

1966-1969 Sekcja jeździecka przy Torach Wyścigowych we Wrocławiu.

1969 Sekcja jeździecka WKS Legia Warszawa.

1977 Państwowe Stado Ogierów Biały Bór st. specjalista d/s hodowli koni.

1980 Polski Związek Hodowców Koni w Łódź, prezes.

1984 Ecole National d’équitation Saumur Francja. Kurs instruktorów.

1987 Kreator pierwszego w Polsce prywatnego pensjonatu dla koni sportowych i spacerowych w Turowej Woli.

1995 Reprezentacja Polski wraz z rtm. Kaczorowskim w Królewskim Szwadronie Królowej Holandii.


Publikacje w PCBJ:

Z wykształcenia – zootechnik (SGGW w Warszawie 1978). W zawodzie przepracował rok – na stażu w Stadninie Koni Golejewko.

Z zawodu – dziennikarz. Przez 21 lat w „Koniu Polskim”, z czego przez 14 lat jako redaktor naczelny. W tzw. międzyczasie przez 12 lat w redakcji sportowej TVP.

Komentował jeździectwo oraz pięciobój nowoczesny na IO w Seulu (1998), Barcelonie (1992), Atlancie (1996) oraz jeździectwo na IO w Atenach (2004) już jako współpracownik TVP.

Obecnie dziennikarz niezależny, na stałe współpracujący z Eurosportem. Prowadzi blog www.hipologika.pl.


Publikacje w PCBJ:

Dyrektor Toru Wyścigowego Partynice, jeździec, miłośnik koni i dziennikarz.

W latach 1990–2013, redaktor naczelny Gazety Wyborczej Wrocław; w: Agora SA.

Od wielu lat, szkoli konie trudne i propaguje w świecie jeździeckim naturalne metody pracy z nimi.

Jerzy Sawka, tak wspomina o sobie:

„Konie są moją pasją od dziecka. Hodowałem je, dochowałem się kilku źrebaków, trenowałem, przygotowywałem do pracy pod siodłem młode, socjalizowałem trudne, szkoliłem się u wybitnych trenerów, wydając duże pieniądze. Podróżowałem wierzchem po obu Amerykach, Europie i Bliskim Wschodzie. Ciekawią mnie kultury jeździeckie świata. Prowadziłem obserwacje zdziczałych stad, by ustalić, jakie reguły rządzą tabunami. Chciałem mieć pewność, jak jest naprawdę, gdyż miałem wątpliwości co do koniarskiej wiedzy powszechnej.

Interesują mnie rasy koni, ich cechy specyficzne i modelowanie nowoczesnych linii pod poszczególne dyscypliny. Pracowałem jako trener metod naturalnych. Eksperymentowałem z końmi, czasami ryzykownie dla nich i dla siebie.

Konie były ze mną w szkole średniej, podczas studiów i równolegle do pracy zawodowej szefa redakcji lokalnych „Wyborczej” w Szczecinie i we Wrocławiu. To było i jest moje życie. Od 2013 roku jestem dyrektorem Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych – Partynice. Dlatego założyłem portal „Folblut. Magazyn o wyścigach”.

Czterdzieści lat temu jeździłem w Akademickim Klubie Jeździeckim we Wrocławiu. Konie kupowaliśmy na targach albo bezpośrednio od rolników. Te ze stadniny to była elita dla sekcji sportowej. Stadninowe konie były cywilizowane, te z hodowli prywatnej często nieobliczalne, gryzące, kopiące, przyciskające do ściany, urządzające rodeo, ponoszące. Jazda w teren to była walka. Konie gnały jak szalone, a my trzymaliśmy je twardo na wodzach, często jeszcze piłując wędzidłem po żuchwie, bo tak nas nauczono.

Coś mi tu nie pasowało. Nie mogłem pojąć, jak to jest, że Winnetou i Kmicic swobodnie kładą konie, a my z nimi toczymy bój.

Przełom nastąpił w roku 1986 w Zbrosławicach pod Gliwicami na kursie instruktorów. Doktor Krzysztof Skorupski, który wrócił z ZSRR, gdzie był asystentem szefa radzieckiej kadry skokowej, uświadomił mi, że ciągnięcie konia za pysk przynosi efekt odmienny od zamierzonego. Sprawdziłem. Okazało się, że konie swobodniej pracują, nie ponoszą, kiedy im się bezrozumnie nie zadaje bólu. Na zajęciach, które prowadziłem dla studentów, konie galopowały na sznurkach od snopowiązałek połączonych z wędzidłem gumką recepturką. Dzięki tym doświadczeniom z młodości dwa lata temu zostałem wynalazcą, bo opatentowałem Sawka Light Hand, urządzenie, które amortyzuje niewprawne działanie ręki jeźdźca. Kolejną rewolucję przeżyłem w roku 2000, gdy kolega z Niemiec Damian Pajączek pokazał mi szkołę naturalną Pata Parellego. Wszedłem w nią na całego. Najwięcej zyskałem podczas wizyty z moimi dwoma końmi u Honzy Błahy, czeskiego trenera tego nurtu, który poszedł własną drogą i ma fantastyczne osiągnięcia szanowane przez trenerów z różnych szkół. Moja generalna, dotycząca relacji koń – człowiek, refleksja jest taka: konie z podporządkowanych ludziom niewolników wchodzą w erę symbiozy, szczególnie w krajach rozwiniętych, w społeczeństwach demokratycznych, szanujących prawa człowieka i prawa wszelkich Innych. W najwyraźniejszy sposób doświadczamy tej zmiany w czasach nam współczesnych, w bliskich nam obszarach kulturowych. Mimo że w niektórych miejscach świat koniarzy z uporem broni straconych pozycji, generalny trend jest dobry, nowe się przebija. Choć aktywiści przesadzają – głównie z głębokiej niewiedzy – w punktowaniu świata jeździeckiego za grzechy, których nie popełnił, są forpocztą wytyczającą kierunek zmian cywilizacyjnych.

Argentyńscy gauchos nie pieszczą się z końmi, łamią je w parę godzin, z ich skóry robią tradycyjne buty. Ale to nie znaczy, że nie szanują koni. Byłem pośród nich. Oni kochają swoje konie. Ale inaczej niż panie z Europy Zachodniej czy Ameryki Północnej. Z tego wnioskuję, że jeśli w swojej masie w mrokach dziejów ludzkość traktowała konie jak niewolników i eksploatowała je ponad ich siły, podobnie jak ludzkich niewolników, to już wtedy rodziła się przyjaźń i miłość. Nawet jak ukochanego przyjaciela trzeba było zabić i zjeść. Znamy wspomnienia kawalerzystów z literatury czy z opowieści rodzinnych, koń tam występuje w szczególnej roli bliskiego towarzysza. Trudno, żeby było inaczej po wspólnych przeżyciach wojennych, gdy czasami cudem unikało się śmierci. Wspólnie. Takich uczuć doświadczali pewnie i rzymscy legioniści, i wojownicy barbarzyńskich plemion. Incitatus, wyścigowy koń cesarza Kaliguli, mieszkał jak bogacz, jadał specjalny jęczmień ze żłobu wykonanego z kości słoniowej i miał do dyspozycji służbę. Dlaczego zwykły rzymski plebejusz nie mógłby żywić tak gorącej miłości do swojego konia?

Mój ojciec naszego konia nauczyciela, brata i mojego, kiedy nieuleczalnie okulał, sprzedał na jesieni 1975 roku na rzeź. Wysłużone konie z AKJ Wrocław, wcale nie stare, bo kilkunastoletnie, też jechały do rzeźni. Wtedy z dyskomfortem, ale jakoś to akceptowałem. Taki był porządek rzeczy. Ale już żaden z moich własnych koni nie został wysłany na śmierć. Przez dziewięć lat mojej pracy na torze wszyscy końscy emeryci ze szkółki rekreacyjnej znaleźli łaskawych opiekunów. Ta zasadnicza zmiana nastąpiła na przestrzeni ostatnich 20-30 lat.

Prawie zawsze panie i dziewczyny, z których końmi pracowałem, mówiły mi, że ich wierzchowiec sprawia kłopoty, bo poprzedni właściciel bił go albo co najmniej źle traktował. Dopiero one obdarzyły konia prawdziwym uczuciem, ale ten jest nieufny, bo niesie w sobie traumę. To, że koń był maltretowany albo źle traktowany, to prawie zawsze nieprawda. Konie mogą zmienić zachowania, kiedy zmieniają miejsce pobytu i właścicieli. Najgorzej bywa, gdy pochodzą z małych hodowli, a dodatkowo są rozpieszczane. To dlatego mieliśmy w AKJ problemy z końmi od rolników. I dlatego przyjazne były konie ze stadnin. Te pierwsze wychowały się w małych stajenkach z ludźmi, te drugie w dużych stadach z rówieśnikami. Pierwsze interpretowały świat przez zachowania właścicieli, drugie przez reguły rządzące stadem, dla koni zasadnicze, bo to zwierzęta społeczne, uznające hierarchię. Każdy koń ma swoje indywidualne doświadczenie.

Kiedy się zrozumie i uszanuje ich sposób widzenia świata, łatwiej się z nimi dogadać niż z ludźmi.”


Publikacje w PCBJ: